Nawet wierzę w Santosa, ale w takim krótkim czasie przy tej kadrze, w której każdy jest kontuzjowany, nie gra w klubie albo nie ma formy odpowiedź może być tylko jedna:
0:1 60' Tomas Pekh... no dobra, Patrik Schick
Pierwszy raz od dawna zupełnie nie wiem, czego się spodziewać po tej kadrze (wcześniej można przynajmniej było liczyć na gładki wpiernicz), więc in Czesław we trust:
Oglądałem. Przyznam, że po tych ekstatycznych recenzjach liczyłem na co najmniej solidny serial. Nie wiem. Momentami bywało fajnie. Rewelacyjny Frycz, który kradnie każdą scenę (w przeciwieństwie do aktora grającego główną rolę, bo ten to chyba z kartki czytał); soundtrack i zdjęcia na poziomie światowym. Niestety jako całość dla mnie niestrawne. Właściwie to tylko drą na siebie japy, k*rwa odmienia się przez wszystkie przypadki i w sumie fabuła jest szczątkowa. W dodatku "surrealistyczne" wstawki, które mają budować klimat czy być "ambitne" są na dłuższą metę niesamowicie pretensjonalne. Nie znam książki (ponoć dobrze ją oddaje), ale to dla mnie grafomania w stylu Wojny polsko-ruskiej. Nie moja bajka.
The Deuce jest serialem twórcy The Wire, więc jak tamten się spodobał to ten tym bardziej. Realizm i świetny scenariusz, tak że nawet trzecioplanowe postacie wzbudzają w widzu zainteresowanie.
Mad Men to wybitny serial. Właściwie od czasu The Wire nie widziałem nic tak dobrze rozpisanego.
Z produkcjami Netfliksa mam ten problem, że powstaje właściwie bardzo dużo niezłych produkcji, ale od kilku lat nic co by wzbudziło we mnie jakieś większe emocje (jak Narcos czy pierwsze sezony House of Cards). Chyba pozostaje czekać na kolejne odcinki Narcos, Black Mirror czy The Crown, bo na nowe House of Cards jakoś nie bardzo czekam.
Jak ktoś chce, żeby jesienna chandra się pogłębiła to polecam Patricka Melrose'a i Sharp Objects ze stajni HBO. Warto się zainteresować też The Deuce (akurat wystartował drugi sezon), jak ktoś chce jakąś lepszą produkcję obyczajowo-kryminalną.