W sumie to nic specjalnego. Kosmetyki i słodycze. No i jest jeden wyjątkowy prezent. Moja dziewczyna narysowała mi Freddiego Mercurego:
Trochę ucietę, bo nie mam tak dużego skanera.
No i to tyle :)
Dziewczyna kupiła mi gamingowego laptopa. Trochę dlatego, że w przypływie nienawiści zamordowałem poprzedniego lapka, do którego trzeba było podłączać piecyk węglowy i cztery chomiki w tych kółkach do biegania, żeby uciągnął więcej niż dwie zakładki w chromie. Poza tym zestaw do sushi (wszystko poza rybą), jakaś koszulka, standardowe dwa słoje miodu od cioci i Logan na blurayu.
Ten Freddie ma jakiś taki twist Jokera z Batmana. Takie mam odczucie.
W tym roku właściwie to nic nie dostałem, troszkę kasy, z naciskiem na "troszkę".
Już od kilku lat mam te prezenty głęboko gdzieś szczerze mówiąc. Najważniejsze dla mnie się stało, żeby utrzymywac słowiański charakter tego święta, a więc nacisk na jedzenie i tradycję wokół.