SA_player
|
napisany: 04.07.2008 18:21
|
|
playa
dołączył: 04.07.2008
posty: 2
rp: 4973
|
Witam. To będzie opowiadanie o Grove Street Families. Jak ktoś nie lubi opowiadań, niech się nie wypowiada. Jak komuś się nie podoba, liczę na konstruktywną i sensowną krytykę oraz pokazanie mi, co muszę poprawić. Fabuła gry nie ma tu znaczenia.
ODCINEK 1
Los Santos, 17 czerwca 1993 r.
CJ i Sweet siedzieli przed telewizorem i oglądali wieczorne wydanie wiadomości.
S: Niezły bullshit w tych wiadomościach.
CJ: Tja. A tymczasem ci cholerni Ballas znów rosną w siłę. Fuksem udało nam się uciec z tego cholernego cmentarza!
S: Ryder nie miał tyle szczęścia. Jego noga wyglądała tragicznie! Mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Może pojedziemy do szpitala odwiedzić go?
CJ: Dobry pomysł.
CJ wyłączył telewizor. Razem ze Sweetem pojechał do szpitala. W drodze rozmawiali.
S: Carl, jak myślisz, co będzie z Ryderem?
CJ: Pewnie się wyliże, jak zawsze zresztą. Już gorzej z nim bywało. Pamiętasz akcję na Cranberry Station w San Fierro?
S: Nawet mi nie przypominaj!
Przed szpitalem Johnsonowie zobaczyli członków GSF strzelających się z Ballas.
CJ: Te fioletowe ***y***y zaatakowały szpital!
S: Pewnie chcą dobić Rydera. Pomóżmy naszym!
Z pomocą Sweeta i CJ-a udało się wybić wszystkich Ballas.
S: Jak się czuje Ryder?
GSF: Lekarze mówią, że wszystko będzie dobrze i pod koniec miesiąca Ryder wyjdzie ze szpitala.
S: To świetnie. Można się z nim zobaczyć?
GSF: Nie, już za późno na odwiedziny.
S: Szkoda. No nic, przyjedziemy jutro.
CJ i Sweet pojechali na Grove.
Los Santos, 18 czerwca 1993 r.
Około godziny 15:00 Sweet i CJ przyjechali do szpitala. Odwiedzili Rydera.
R: CJ! Sweet! Siemka.
CJ: Cześć.
S: Siema. Jak się czujesz?
R: Dobrze. Za tydzień wychodzę.
S: To świetnie.
R: A żarcie tu mają takie, że tyle razy, ile się tu je, tyle razy można się porzygać.
CJ: Hej, co tam się dzieje?
Cała trójka obejrzała się w kierunku korytarza. Zobaczyli tam czterech Ballas awanturujących się z pielęgniarką. W końcu jeden z nich wyciągnął pistolet i strzelił jej w głowę. Wszyscy inni zaczęli chować się, za czym tylko się dało. Wszyscy poza Johnsonami. Bracia wybili szybę w sali i zaczęli strzelać do zaskoczonych Ballas, zabijając wszystkich.
R: Dzięki. Hej, tamta baba chyba dzwoni na psy!
CJ szybko zabił wskazaną przed Rydera kobietę.
S: Spadajmy stąd.
Johnosowie wybiegli ze szpitala i pojechali na Grove.
Wieczorem
CJ i Sweet oglądali wiadomości.
Spiker: ...został skazany na dożywocie. (pauza) Strzelanina w Szpitalu Miejskim w Los Santos. Zginęło 6 osób, w tym czterech członków gangu Ballas i jedna pielęgniarka. Ostatnia z zabitych osób najprawdopodobniej zadzwoniła na policję, ale zginęła i nie zdążyła podać swojej lokalizacji. W szpitalu jest Jake Sin, który rozmawia z jednym ze świadków strzelaniny. Halo, Jake.
JS: Ze mną jest Alex Nicholls, jeden ze świadków masakry. Alex, opowiedz nam o tej strzelaninie.
AN: Najpierw do szpitala wpadło czterech gangsterów. Awanturowali się z pielęgniarką, aż w końcu jeden z nich strzelił jej w głowę. Potem dwóch facetów, którzy odwiedzali jednego z chorych, chyba Lance'a Wilsona, wybiło szyby w sali i zastrzeliło wszystkich gangsterów. Pani Williams chciała zadzwonić na policję, ale ci dwaj też ją zabili, po czym uciekli.
JS: Dziękuję panu bardzo.
CJ: Hej, zobacz, mówią o nas!
Spiker: Mamy wiadomość z ostatniej chwili. Policja ustaliła, że na 95% to Carl i Sean Johnsonowie byli tymi, którzy zabili pięć osób. Według informacji policji są oni członkami gangu Grove Street Families. Oficer Frank Tenpeny poinformował, że zrobi wszystko, aby bandyci trafili do więzienia.
S: Chyba w snach.
KONIEC ODCINKA 1
____________________
SA_player
|
^ do góry ^
|
|
adikko
|
napisany: 04.07.2008 20:04
|
|
:)
dołączył: 21.07.2007
posty: 326
rp: 14386 skąd: Wrocław
|
Troszkę się gubię kiedy czytam ten tekst. Możesz napisać - przed każdym dialogiem?
Pozatym to fajnie. Tylko czytając jak Carl troszczy się o kogoś kogo już zabił, robi na mnie dziwne wrażenie. Wiem, że fabuła nie ma tu nic do rzeczy.
Pisz dalej, może wyjdzie z tego cos ciekawego :).
____________________
|
^ do góry ^
|
|
metzen
|
napisany: 04.07.2008 20:19
|
|
Operacja Panda
dołączył: 09.07.2005
posty: 1245
rp: 17319 skąd: Warschau
|
Zacznijmy od tego, że znaczną część tekstu konstruujesz nie jak utwór epicki, a jak dramat.
Kod: CJ: Tja. A tymczasem ci cholerni Ballas znów rosną w siłę. Fuksem udało nam się uciec z tego cholernego cmentarza!
S: Ryder nie miał tyle szczęścia. Jego noga wyglądała tragicznie! Mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Może pojedziemy do szpitala odwiedzić go?
Powyższy dialog dużo lepiej zapisać dodając pewne opisy czynności. I sugeruję absolutnie zrezygnować z takiego "podziału na role". Wiem, że wtedy każdy wszystko wie, ale to naprawdę się nie sprzedaje. Zapiszmy to trochę inaczej:
Kod: CJ ziewnął i przeciągnął się leniwie.
- Taa, a Ballas rosną w siłę... Nie mam pojęcia, jakim cudem udało nam się uciec wtedy z tego cholernego cmentarza.. - Stwierdził po chwili.
Sweet parsknął i pokręcił powoli głową.
- Mieliśmy farta. I to dużego. Szkoda, że Ryder nie może powiedzieć tego samego... Noga tego sukinsyna wygląda jakby ktoś ją próbował zmiażdżyć, nie przestrzelić... - Odrzekł powoli. Rzucił okiem na zegarek i dodał:
- Nie jest późno, może go odwiedzimy w szpitalu? Założę się, że zdycha tam z nudów..
Trochę zmieniłem konstrukcję całego dialogu, żeby wyglądała choć trochę wiarygodniej ; )
Poza tym strasznie przeszkadza, że nie trzymasz się wydarzeń z gry - wiem, że taki był Twój zamiar, ale to i tak razi. A jeśli chcesz już robić "what if..", to porządnie, od początku ; )
Ogólnie, to stylistycznie nie zachwyca, fabularnie też nie. Popracuj nad stylem, a jak chcesz, to poczytaj GTAStory u nas, na GTG. Wszystkie 3 części pokazują, imo całkiem nieźle, jak konstruuje się fabułę i tekst sam w sobie : >
____________________
Jant napisał: Całe to kikoo to jakaś farsa.
|
^ do góry ^
|
|
|