Gość

Rejestruj

Recenzja
napisany: 23.09.2013 · dodał: Marcin
kategoria: GTA V · wyświetleń: 7586
Dwa lata temu, na przełomie października i listopada duża część growego świata wpadła w ekstazę. Wtedy po raz pierwszy zobaczyliśmy logo kolejnej odsłony Grand Theft Auto, a chwilę później pierwszy zwiastun. Skąpane w słońcu Los Santos, otaczające miasto tereny górskie, a na balkonie tajemniczy gość mówiący o przejściu na emeryturę. Tym gościem - jak się później okazało - był Michael De Santa, a emerytura polegająca na siedzeniu przed telewizorem od rana do nocy nie do końca się udała...

TRZECH WSPANIAŁYCH

Michael de Santa, Franklin Clinton i Trevor Philips. To trzech głównych bohaterów GTA V i bez wątpienia rewolucja w serii, gdyż do tej pory kontrolować mogliśmy tylko jedną postać - czy był to niemowa Claude, czy rządzący na dzielni CJ, czy serbski imigrant Niko. Po bardzo dokładnym ograniu mogę stwierdzić jedno: aż dziwne, że w poprzednich odsłonach serii grać mogliśmy tylko jednym bohaterem. Rockstar spisał się na medal, a mechanizm przełączania się pomiędzy postaciami działa perfekcyjnie i intuicyjnie.


Poza misjami, podczas swobodnej jazdy po mieście, zmiana postaci dostępna jest w każdej chwili. Zmiana bohatera dokonuje się w kilka sekund. Kamera oddala się, przenosi na kilka kilometrów dalej, a następnie zniża się i pokazuje co dany bohater akurat robi. I tak na przykład Michael gra z synem na konsoli lub wychodzi pijany z baru, Franklin jest podczas meczu koszykówki z ziomalami, zaś Trevor... nie, to musicie sprawdzić sami. Wszystko wygląda bardzo naturalnie i stwarza wrażenie, że nasza trójka naprawdę żyje w czasie gdy nie mamy nad nimi kontroli. Jedną postacią jednak historii ukończyć się nie da. Gra nieraz wymusza wcielenie się w konkretnego bohatera, ale jest to doskonale umotywowane fabularnie i gracz nie pomyśli nawet przez chwilę, aby zmienić postać, bo wie co się z nią aktualnie dzieje.

Drugi sposób przełączania występuje podczas misji fabularnych, które niejednokrotnie wykonujemy w dwójkę lub w trójkę (choć oczywiście typowe dla GTA misje wykonywane przez jednego bohatera również są). Pozwala to oglądać i uczestniczyć w akcji z różnych perspektyw. Przełączanie jednak nie jest w stu procentach dowolne. Czasem jesteśmy zmuszeni do wcielenia się w daną postać, aby być w centrum wydarzeń, niekiedy swobodnie możemy wybierać protagonistę, np. podczas strzelanin (jeden ściąga na siebie ostrzał, drugi przyczajony jest na pobliskiej platformie, a trzeci na dachu eliminuje wrogów ze snajperki), zaś innym razem gra sugeruje, że warto przełączyć się na jakąś postać, bo znajduje się ona na skraju śmierci lub w lepszym położeniu. Cały system jest bardzo płynny i bez cienia wątpliwości wykonywanie misji jest dynamiczniejsze niż w poprzednich odsłonach serii.


Kim jednak są nasi bohaterowie? Michael, o czym już wspominałem, to bohater premierowego trailera. Gangster na emeryturze, który złapany po nieudanym skoku zgodził się na objęcie siebie oraz swojej rodziny programem ochrony świadków i zażywa uroków życia w wypasionej willi w najbogatszej dzielnicy Los Santos. I choć z materialnych rzeczy ma tak naprawdę wszystko, gorzej wygląda jego sytuacja rodzinna - żona co chwilę znajduje sobie nowych kochanków w postaci instruktorów tenisa lub jogi, rozpieszczona córka marzy o wielkiej karierze i dla sławy zgodzi się na wszystko (jeśli wiecie o co mi chodzi), zaś syn całymi dniami siedzi przed konsolą, od czasu do czasu pożyczając od starego brykę lub testując różne środki psychotropowe. Zmusza to Michaela do wizyt u psychoterapeuty, który - co jakże zaskakujące - z każdą wizytą podnosi stawkę za spotkanie.

Franklin to ukłon w stronę fanów San Andreas. Na pierwszy rzut oka to typowy ziomek z dzielni zamieszany w konflikty gangów i pracujący dla nie do końca uczciwego dilera samochodowego. Po bliższym poznaniu jednak okazuje się, że takie życie niezbyt mu odpowiada. Chciałby wyrwać się ze świata ulicznych strzelanin i spróbować w życiu osiągnąć więcej. Trevor z kolei to prawdziwy szaleniec, który zaszył się na pustyni. Nie za bardzo obchodzą go jakiekolwiek zasady, a do realizacji celów stosuje najprostsze (czytaj: najbardziej brutalne) metody. Jest to postać nieprzewidywalna, a kiedy wpada w szał lepiej nie wchodzić mu w drogę - o czym przekonujemy się już przy okazji pierwszego poznania.


Więcej pisać nie będę z wiadomych względów: chciałbym, abyście sami poznali okoliczności, w których trójka się spotyka i abyście sami odkryli wszystkie relacje jakie między nimi zachodzą. Przed premierą pojawiły się obawy, że wielu bohaterów nie pozwoli utożsamić się z każdym z nich, że straci na tym historia, która nie będzie już tak spójna. Niepotrzebnie - Michael, Franklin i Trevor to zupełnie inne osobowości, znajdujące się w innym miejscu swojej przestępczej kariery i każdego można z miejsca polubić, dzięki świetnemu zarysowaniu tych postaci przez Rockstar.

Historia opowiedziana w Grand Theft Auto V także stoi na bardzo wysokim poziomie, do czego zresztą seria nas już przyzwyczaiła. Doskonałych i humorystycznych dialogów jest tutaj cała masa, postacie poboczne nieraz potrafią zaskoczyć swoim zachowaniem (i są równie doskonale zarysowane), a fabuła cały czas gna do przodu nie zwalniając nawet na moment. Jest to zdecydowana zmiana w porównaniu z GTA IV, gdzie fabuła opowiedziana była w sposób bardziej stonowany, a zadania potrafiły stworzyć wrażenie schematyczności. Tutaj przez dwadzieścia godzin wątku głównego nie ma czasu na nudę. Wszystkie misje są emocjonujące, a większość dokłada dozę szaleństwa. Główną atrakcję stanowią jednak wielkie, odpowiednio zaplanowane i przygotowane, skoki.

CZAS OBROBIĆ JAKIŚ BANK

Skoki na banki mieliśmy już w poprzednich odsłonach, choćby w Vice City czy GTA IV, jednakże tam były tylko jedną z kolejnych misji. Tutaj proces jest bardziej złożony. Najpierw wybieramy sposób wykonania napadu - na ogół po cichu lub z użyciem bardziej bezpośrednich środków, decydujemy kogo wziąć do ekipy, następnie wykonujemy kilka drobnych przygotowań, aby ostatecznie dokonać skoku wybraną metodą i uciec z łupem. Przedstawię to na przykładzie pierwszego dokonywanego napadu, tego na jubilera, znanego z kilku oficjalnych materiałów przedpremierowych. Najpierw musimy udać się do sklepu, gdzie za pomocą ukrytej w okularach kamerki robimy zdjęcia strategicznych punktów: szybu wentylacyjnego i kamer, poznajemy liczbę ochroniarzy przebywających w środku. Następnie decydujemy się czy wpuścić do środka gaz usypiający czy z kopniaka otworzyć drzwi i zastraszyć klientów oraz obsługę karabinami maszynowymi. Warto też dobrać sobie ekipę - hakera, który zajmie się alarmem, kierowcę, który pomoże w ucieczce, przyda się też jeden człowiek do pomocy w rozbijaniu gablot z drogocennymi klejnotami. Wybieramy z kilku dostępnych pomocników posiadających swoje własne statystyki - czym gorsze tym mniejszy udział w ewentualnym zysku. Istnieje jednak ryzyko, że słabszy kierowca nie da rady uciec ze zgarniętym łupem, a słabszy haker na krócej wyłączy kamery, co poskutkuje mniejszą ilością czasu na satysfakcjonujące obłowienie się. Kiedy plan już jest gotowy, trzeba się do skoku przygotować. W przypadku cichszego rozwiązania trzeba ukraść odpowiednią ilość gazu oraz zdobyć furgonetkę i stroje do przebrania. Kiedy już to mamy czas przystąpić do wykonania planu - wrzucić gaz przez szyb wentylacyjny na dachu, szybko przełączyć się na drugą postać, zrobić swoje, a następnie uciec przed policją miejskimi kanałami. Na sam koniec zostaje podział łupów w zależności od ilości osób, które przeżyły akcję i od ilości zgarniętych kosztowności.


A to tylko pierwszy wykonywany przez nas napad i najbardziej niewinny. Kolejne są coraz bardziej szalone i ryzykowne, ale potencjalny zysk większy. Całość jest naprawdę świetnie zorganizowana, a po jednym napadzie aż chce się już przeprowadzać następny.

ŻYĆ I UMRZEĆ W LOS SANTOS

Nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że GTA V to sandboks co pozwala nam na zwiedzanie świata gry bez żadnych ograniczeń. Istotne jest jednak to, aby świat miał dużo do zaoferowania, a Los Santos i okoliczne tereny w postaci hrabstwa Blaine zdecydowanie coś takiego mają. Nie będzie przesadą jeśli napiszę, że zrobienie wszystkiego co jest do zrobienia zajmie przeszło 50 godzin. Niektórzy narzekali, że w Liberty City z 2008 roku nie było co robić po skończeniu wątku głównego. Tutaj - mimo, że teren jest kilkakrotnie bardziej rozległy - na każdym kroku natknąć się może na coś co przyciągnie naszą uwagę.

Autorzy przygotowali szereg dodatkowych zadań dla każdej z postaci, określanych jako misje dla nieznajomych i dziwaków. I rzeczywiście dziwaków w nich co niemiara. Nie są to jednak jakieś popierdółki, a pełnoprawne misje, które spokojnie można było wpleść do wątku głównego. Poznajemy chociażby parę angielskich staruszków, którzy zafascynowani amerykańskim show-biznesem kolekcjonują rzeczy osobiste gwiazd zamieszkujących Los Santos. Chwalą się, że w swojej kolekcji mają m.in. używany... tampon jednej z aktorek. Oczywiście proszą nas o dostarczenie kolejnych fantów i w ten sposób poszukać możemy złotego zęba gwiazdy muzyki czy obroży psa aktorki. W innej misji towarzyszymy paparazzo, który za wszelką cenę chce zdobyć kompromitujące fotki i filmy. W jeszcze innej oczyszczamy swoją duszę wstępując do sekty religijnej Epsilon, a w kolejnej dołączamy się do agitacji za legalizacją marihuany. Wszystkich jest w sumie prawie sześćdziesiąt co w połączeniu z misjami głównego wątku daje nam wynik grubo ponad stu misji do wykonania w Grand Theft Auto V. A to przecież nie wszystko.


W samym Los Santos, ale także na terenach okołomiejskich dostępnych jest mnóstwo atrakcji zarówno tych znanych z poprzednich części jak i nowych. Możemy pograć w tenisa lub golfa (świetne symulatory), odwiedzić sklepy z ubraniami, salon tatuażu czy fryzjera, a także warsztat tuningu, w którym możliwości modyfikacji fur jest zatrzęsienie - dodawać możemy spoilery, zmienić zderzaki, ulepszać silniki, hamulce, zawieszenie czy uzbroić nasz pojazd w wytrzymalszą karoserię lub kuloodporne opony. Nie zabrakło także klubu ze striptizem, gdzie panie mają na sobie jedynie stringi, a kiedy się do nich przymilimy możemy zaprosić je do domu na prywatny taniec. Z bardziej przestępczych aktywności możemy chociażby założyć maskę i napadać na stacje benzynowe oraz sklepy. Trevor może wziąć udział w powracających do serii misjach Rampage, czyli zabijaniu przeciwników na czas.

Dostępnych jest też mnóstwo aktywności, dzięki którym możemy rozwijać statystyki naszej trójki bohaterów. Choć w grze brakuje siłowni, Michael, Franklin oraz Trevor posiadają szereg statystyk, jak umiejętność strzelania, jeżdżenia, latania, siła czy kondycja. Trevor dla przykładu, jako były pilot ma najlepiej rozwiniętą umiejętność pilotażu, Franklin z kolei jest świetnym kierowcą. Gra daje nam możliwość poprawienia poszczególnych zdolności, czy to przez częste wykonywanie danej czynności, czy też przez wykonywanie zadań w szkole latania, zdobywanie medali na strzelnicy albo branie udziału w triatlonach lub kilku rodzajach wyścigów.

I w końcu są też inne możliwości relaksu - po ciężkim dniu możemy wrócić do domu i obejrzeć telewizję, wyskoczyć z kimś do kina (jajcarskie programy i filmy) lub urządzić sobie wycieczkę do wesołego miasteczka albo kolejką linową. Franklin może także pobawić się z psem Chopem idąc z nim na spacer i każąc mu aportować piłkę, a jeśli ktoś nas zaczepi nasz rottweiler wymierzy mu sprawiedliwość. Skoki na spadochronie? Proszę bardzo. Leć helikopterem w góry lub wjedź na ostatnie piętro wieżowca i skacz. Doskonałym patentem jest też giełda. Za posiadane pieniądze możemy kupować i sprzedawać akcje spółek, a na ich cenę niejednokrotnie wpływają wydarzenia z gry - np. niszcząc stacje benzynowe jednej firmy jej akcje spadają, a wzrastają u konkurencji. Ogrom możliwości naprawdę przytłacza.


Wybierz stronę: 1 2

Obecnie serwis przegląda 54 gości oraz 0 z 6677 zarejestrowanych użytkowników
Razem: 54 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 · Ostatnio przyjęty: dablon
STATYSTYKI »
news · forum · blogi · mobile · rss · pliki · filmy · njoy · szukaj · mapa
© 2004 - 2024 GTAthegame
Kopiowanie materiałów bez zgody autorów jest zabronione!
Wszystkie prawa zastrzeżone · Polityka prywatności · Cookies