Temat filmu pełnometrażowego na podstawie marki Grand Theft Auto wałkowany jest od lat. Największe hollywoodzkie studia pożądliwym wzrokiem spoglądają w stronę kasowej serii gier, chętne uczynić z niej równie kasową serię filmów i oczywiście na tym zarobić.
Nic jednak nie mogą zrobić, bo całość praw do marki posiada Take-Two Interactive, którego szef - Strauss Zelnick - został w tej sprawie ponownie zagadnięty. Miało to miejsce podczas wywiadu dla serwisu The Wrap.

W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat przenikania się świata gier i filmów - gier na filmowych licencjach i filmowych adaptacji gier. Prowadząca wywiad Sharon Waxman zapytała Zelnicka czy jego firma kiedykolwiek próbowała zrobić film na podstawie GTA. Oto co odpowiedział:
Chodzi o to, że gdybyśmy mieli zrobić film, chcielibyśmy sprawować nad nim pełną kontrolę kreatywną tak, aby mieć pewność, że przekaz odpowiada naszym oczekiwaniom. To z kolei oznacza, że musielibyśmy taki film sfinansować samodzielnie. Oczywiście stać nas na to, ale nie mamy wiedzy jak dobrze to zrobić. Tylko kilka osób z Take-Two pracowało wcześniej w przemyśle filmowym. Jestem jedną z nich. Tutaj nie zajmujemy się jednak filmami.
Dalej szef T2 tłumaczył jak wartościową marką jest Grand Theft Auto, dając do zrozumienia, że firma nie chce podejmować ryzyka zmiany tego stanu rzeczy.
Wyobraź sobie, że masz najbardziej wartościową własność intelektualną kiedykolwiek stworzoną przez ludzkość: Grand Theft Auto. My ją posiadamy i w pełni kontrolujemy. Czy naprawdę powinniśmy tym ryzykować w nadziei, że ktoś, nieważne jak bardzo utalentowany, zrobi z tego naprawdę dobry film?
Wygląda na to, że Take-Two po prostu nie potrzebuje filmu na licencji GTA. Zelnick słusznie zwrócił też uwagę, że we wspólnej historii gier i kina, znacznie częściej udawały się gry na podstawie filmów niż odwrotnie. Być może to kwestia ograniczonego metrażu, w którym niezwykle trudno uchwycić ducha gry. Hmm, a gdyby tak serial...? ;) |