Gość

Rejestruj

Pomoc dla powodzian
Odcinek 4
napisany: 24.02.2006 · dodał: sdr
kategoria: gta story 2 · komentarzy: 14 · wyświetleń: 6746
Wykręciłem tłumik i pospiesznie opuściłem sklepik, zostawiając za sobą kałużę krwi. Nie pierwszy raz zabiłem człowieka, ale pierwszy raz mogę zostać za to skazany – o ile mnie złapią. Złapią?? Eee... Nie złapią. Wskoczyłem do wozu i ruszyłem w drogę powrotną do Saint Mark's. Po drodze zauważyłem Chris'a, zatrzymałem auto i uchyliłem szybę.
- Hej – zagadał – no i jak tam interesy?
- Glina obiecał, że będzie grzeczny, a dziadek już więcej nie zapłaci – to mówiąc, podałem mu plik banknotów, zabrany z warzywniaka.
- Szkoda, a taki dobry z niego człowiek był. W porządku, wracaj do bistro.
- Na razie.

Poniedziałek

Ktoś wpadł do mojego pokoju. Na wpół przytomny, zdążyłem tylko usłyszeć "bierz sprzęt i zbieraj się". Nie wiele myśląc, podniosłem się z łóżka i przetarłem oczy. Ubrałem się, podszedłem do szafy, z której dna, spod sterty szmat wyciągnąłem UZI. Na wszelki wypadek, zabrałem też kilka magazynków amunicji – nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą. Zbiegłem po schodach na dół. Zobaczyłem tylko stojące przed budynkiem Patrioty, w sumie było ich chyba cztery. Pepper czekał na mnie przy stoliku z kamizelką kuloodporną.
- Załóż to... Jedziemy do portu.
- Tak na wszelki wypadek... – Chris przytaknął – A co jak federalni mnie rozpoznają? Będzie niezła zadyma.
- Nie rozpoznają. W furgonie czeka na Ciebie kominiarka – w tym momencie, do kolejki pojazdów zaparkowanych przez lokalem, dołączyła czarna Kuruma i ciemno zielony Rumpo.
Zabrałem co moje i zeszliśmy na dół. Razem z moim kompanem zapakowaliśmy się do vana. Po kilku minutach, kolumna pojazdów zatrzymała się. Byliśmy pierwsi. Karteluchy nie zdążyli się jeszcze pojawić, a agencje rządowe jak zwykle przyjeżdżają w ostatniej chwili.

Pomost na statku był podniesiony. Kilku "naszych" ubranych w kombinezony nurków, wskoczyło do wody. Opłynęli statek z drugiej strony i wspięli się na pokład metalowymi drabinkami, przymocowanymi do kadłuba na potrzeby rozbitków. Na statku nastąpiła seria strzałów. Po chwili oczekiwania, pomost został opuszczony i reszta ekipy przystąpiła do szturmu. Wbiegli na pokład i zaczęli przenosić do samochodów duże skrzynki zawierające towar. Podczas gdy oni pracowali, pod moim dowództwem pozostało kilkunastu osiłków – mieliśmy zostać na straży i osłaniać resztę w razie przybycia Kolumbijczyków lub policji. Długo nie musieliśmy czekać. Po około 10 minutach, gdy rozładowane było 80% przemycanego surowca, zawyły syreny. Wybiegliśmy nieco do przodu, aby chłopakom zostało trochę miejsca do odwrotu. W bramie portu pojawiły się pierwsze radiowozy i furgonetki SWAT'u. Niech to szlag! Chyba wiedzieli, że tu będziemy – ta ciota Dick, musiał puścić parę. Później się z nim policzę... Otworzyliśmy ogień, tym samym przebijając opony wozów jadących z przodu. Te wypadały z trasy i eksplodowały na poboczu. Inne stawały w miejscu i blokowały przejazd. Moja drużyna cały czas wymieniała ogień z funkcjonariuszami, SWAT'owcy wkroczyli do akcji. Wiedziałem, że długo nie utrzymamy pozycji. Skulony, podbiegłem do naszego Rumpo i wyjąłem wcześniej przygotowaną rakietnicę. Chłopaki z tyłu skończyli swoją robotę – tylko czekali na oczyszczenie wyjazdu. Wróciłem do strzelaniny. Zarzuciłem sobie nowiutki sprzęt na ramię, wycelowałem i posłałem w stronę gliniarzy gorący pocałunek. Nastąpił huk, lecz po chwili zamieszania dało się znowu słyszeć strzały – nie nasze. Załadowałem drugi pocisk i powtórzyłem. Gdy wiatr rozwiał "zasłonę dymną", a psy były jeszcze oszołomione, szybko zapakowaliśmy się do wozów i opuściliśmy teren doków. Sznur naszych pojazdów skierował się do magazynów na Atlantic Quays. Zajechaliśmy przed halę i w tym momencie, zza zakrętu wyskoczyło sześć Cartel Cruiser'ów z działkami zamontowanymi na dachu. Wpadliśmy po uszy. Zacząłem wszystko rozumieć. Kolumbijczycy woleli poczekać, aż stoczymy batalię z policją, zabierzemy towar i przewieziemy go tutaj. To był dobry moment, aby odbić od nas transport. Patrioty wjechały do magazynu. Nie mieliśmy wyjścia – wyciągnęliśmy nasze M4...

CDN

mat02
napisany 25.02.2006 o godzinie 13:55
zobacz profil autora
hehe spodziewalem sie, ze bedzie cos ala Mafia, gdzie TA odpuścił paru swoim "ofiarom". Heh, ale za to opowiadanie mnie zaskoczylo :)
Yoshiyuki
napisany 25.02.2006 o godzinie 13:43
zobacz profil autora
szkoda tego staruszka [*]
sdr
napisany 25.02.2006 o godzinie 11:35
zobacz profil autora
lojalność i posłuszeństwo przede wszystkim :>
Toni
napisany 25.02.2006 o godzinie 10:37
zobacz profil autora
o kurde.. spodziewałem się czegoś innego, a tu sdr jak zwykle mnie zaskoczył :D


Wybierz stronę: 1 2

Obecnie serwis przegląda 286 gości oraz 0 z 6677 zarejestrowanych użytkowników
Razem: 286 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 · Ostatnio przyjęty: dablon
STATYSTYKI »
news · forum · blogi · mobile · rss · pliki · filmy · njoy · szukaj · mapa
© 2004 - 2024 GTAthegame
Kopiowanie materiałów bez zgody autorów jest zabronione!
Wszystkie prawa zastrzeżone · Polityka prywatności · Cookies