W S T Ę P
Ostatnio na scenie GTA wiele słyszymy o różnych morderstwach, w których mordercami jest młodzież, czasami nawet dzieci. Niektórzy z nich próbują się usprawiedliwić, że to wina GTA, lub jakiejś innej gry, ale przecież gry są dla ludzi myślących. Czemu nie umieją oni rozróżnić fikcji od realności, tego, co jest w grze, od prawdziwego życia? Nie można tutaj na nic zwalać winy, ponieważ to jest ich wina, ich i tylko ich. Wy nie jesteście głupi, musicie zrozumieć o co tutaj chodzi… Pod presją tych wszystkich newsów i informacji o młodocianych zabójcach musiałem wręcz napisać ten tekst. Uważam, że to był mój moralny obowiązek, jako redaktora tej strony. I choć tekst ten praktycznie w znikomym stopniu jest powiazany z tematyką GTA, jednakże wielu (nie mówie, że z Was, ale ogólnie) nie wie gdzie jest ta granica. Wielu już nie wie, a wielu nie wie jeszcze. Dlatego dla tych, dla których nie jest jeszcze za późno napisałem ten tekst. Proszę o uważne przeczytanie mojego opowiadania, jego zrozumienie i wyciągnięcie wniosków z zachowanie jego głównego bohatera…
W centrum Warszawy mieszkał chłopiec o imieniu Patryk. Miał 15 lat. Chodził do pierwszej klasy gimnazjum już drugi rok. Nie zdał, ale to nie dręczyło go najbardziej… Teraz był spokojnym chłopcem, ale jeszcze kilka miesięcy temu był całkiem inny. Szkoda tylko, że aby zostać znowu dobrym człowiekiem, musiało się aż tak wiele zdarzyć…
Patryk zawsze dobrze się uczył. Od szkoły podstawowej nauka nie sprawiała mu kłopotów, dobrze się zachowywał. Jego ulubionym przedmiotem było wychowanie fizyczne, ale lubił też język polski i przyrodę. Trochę gorzej szło mu z matematyki. Gorzej, ale nie źle. Ponieważ był ambitny, starał się jednak i tak poprawić z tego przedmiotu. Koledzy podziwiali go za to. Był przez nich lubiany. Także nauczyciele darzyli go sympatią. Znany był z otwartości, uczynności; lubił pomagać innym. Często brał udział w różnych konkursach, szczególnie sportowych. Szkołę podstawową ukończył z wyróżnieniem. Rodzice byli z niego dumni – dostali nawet od dyrektora szkoły list gratulacyjny, za jego wyniki w szkole. Rozpoczęły się wakacje.
We wrześniu Patryk poszedł do nowej szkoły. Został przydzielony do klasy I g. Było w niej 15 chłopców i 11 dziewcząt. Dzisiaj pierwszy dzień nauki w nowej szkole. Starsi uczniowie od razu zaczaili się na pierwszoklasistów – postanowili udowodnić im, kto tutaj ma przewagę. Zaczepili grupkę chłopców, w której był tez Patryk.
- Cześć koty! – powiedział z pogardą jeden z trzecioklasistów. Chłopcy nic nie odpowiedzieli. Na to kontynuował – Co jest? Boicie się? – i po tych słowach zaciągnęli pierwszoklasistów do łazienki i „ucharakteryzowali” ich na koty. Podczas „malowania” Patryk zauważył, że jednego z jego kolegów z klasy nawet nie dotknęli. Na następnej przerwie zapytał go, czemu.
- Trzymaj się blisko mnie – odpowiedział.
Patryk pochodził z dobrej rodziny. Kochał swoich rodziców i nie chciał ich martwić dzisiejszym zajściem. Był jedynakiem i na pewno, gdyby się o tym dowiedzieli bardzo martwiliby się o niego. Zresztą przecież znalazł kolegę, który pomoże mu z gnębicielami. Nikomu też nie mówił o tym – ani swojej wychowawczyni, ani pani dyrektor, ani też nikomu innemu. Wiedzieli o tym tylko chłopcy zaatakowani i napastnicy. Zresztą ci drudzy zabronili im o tym mówić – grozili, że jeśli to komuś powiedzą to będą mieli kłopoty.
Następnego dnia Patryk chodził już na przerwach z Rafałem – tak na imię miał chłopak, który zaoferował mu pomoc. Na przerwie przed ich ostatnią lekcją Rafał powiedział do niego:
- Jeśli już do końca szkoły chcesz mieć spokój to dołącz do mojej paczki. Przyjdź po lekcjach na boisko szkolne.
- OK. – odpowiedział niewiele namyślając się Patryk.
Poszli na lekcję – matematykę. Przez całe 45 minut Patryk myślał o owej „paczce”. Kto w niej jest? Czy dobrze zrobiłem, że zgodziłem się do niej należeć? Chłopiec ciągle myślał o tym. Nie mógł się skupić, ani też o niczym innym myśleć. Jedynie z tej zadumy wyrwał go krzyk nauczyciela:
- Kowalski! Głuchy jesteś? Do tablicy!
Zabrzmiał długo oczekiwany przez wszystkich uczniów dzwonek. Cała klasa wybiegła z radością ze szkoły. Cała, za wyjątkiem Patryka, który w zadumie wyszedł z klasy i udał się w kierunku boiska.
Będąc już na boisku zauważył grupkę chłopców: czterech z nich stało odwróconych w jego stronę tyłem, jeden niższy stał w kierunku Patryka i machał do niego ręką. To był Rafał. Ręką wykonywał gest, jakby chciał przywołać go do chłopca. Patryk podszedł więc do niego.
- Jesteś – rzekł Rafał.
- Tak, jestem… - odpowiedział niepewnie Patryk
- Choć! Poznam cię z chłopakami.
Podeszli do stojącej obok grupki. Patryk zamarł – to oni! To oni ich wczoraj zaatakowali! A teraz stali oko w oko, naprzeciw siebie.
- Co to za cienias? – powiedział jeden z nich.
- To Patryk. On jest ze mną. Jest OK. – odpowiedział mu Rafał.
- Czyli chcesz należeć do naszej paczki? – nic mu nie odpowiedział. Odebrał to jako potwierdzenie, wiec kontynuował – choć z nami. – Poszli na pobliskie bokowisko. Tam ustali przy ścianie jednego z bloków. Obok nich przechodził właśnie chłopiec. Miał on około 12 lat. Dwóch z nich zaszło mu drogę.
- Cześć mały, chcesz przejść?
- No… tak – odpowiedział
- Jak chcesz iść dalej to sypnij kasą. – ten przestraszony oddał im 20 złotych, po czym odbiegł od nich. Światkami tego zdarzenia byli dwaj koledzy z klasy Patryka i Rafała. Widzieli oni, co prawda, że on nic nie robił, tylko się temu przyglądał, lecz widząc go w ich towarzystwie pomyśleli, że jest on jednym z nich.
Następnego dnia w szkole wszystkim opowiadali o tym, co widzieli. Tego dnia już nikt się nie czepiał do Patryka, nikt mu nie dokuczał. Na przerwach był otoczony tłumem kolegów i to nie tylko ze swojego wieku, ale także przez starszych. Wszystkim im imponowało, że mieli kolegę, który jest „twardy”, który ma „znajomości”. Coraz bardziej mu się to podobało, czuł, że jest w centrum zainteresowania i było mu z tym dobrze, nie myślał w tej chwili o konsekwencjach, jakie mogłoby to przynieść. Myślał, że dzięki temu będzie miał kolegów.
Coraz bardziej podobało mu się to. Starał się upodabniać do swojej paczki. Zaczął uczestniczyć w ich wybrykach – nie jako ich świadek, ale jako jeden z ich uczestników. Czasami nawet sam był ich inicjatorem. Zdobył respekt wśród uczniów wszystkich klas. Podczas jednego z napadów, jaki on zaplanował, gdy atakowany nie chciał oddać mu pieniędzy pobił go. Wiedział, że jego grupy boi się cała szkoła, że nikt nie nakabluje żadnemu nauczycielowi – czuł się bezkarny. Zaczął się w tym pogrążać: przestał się uczyć – nie zależało mu już na ocenach, zaczął palić papierosy, stał się bardzo agresywny. Jego jedynym argumentem stała się siła, problemy załatwiał za pomocą pięści. Nie słuchał rodziców, nie zależało mu już na tym, aby byli z niego zadowoleni. Jego koledzy z klasy zaczęli się go bać – przestali się z nim kolegować, lecz mu to nie przeszkadzało – uważał, że starszy mu jego paczka. Nauczyciele zauważyli, że gorzej się zachowuje, gorzej uczy. Ze szkoły przynosił praktycznie same pały i negatywne uwagi za przeszkadzanie na lekcji, niewłaściwe zachowanie na przerwach, za przeklinanie… Miał ich najwięcej w klasie, zaś zaraz za nim był jego „przyjaciel” – Rafał. To właśnie z nim organizował różne wybryki. To właśnie z nim nauczyciele przyłapali go na paleniu papierosów w szkolnej ubikacji – wezwali jego rodziców. To był dla jego mamy istny szok – jej syn nigdy nie mówił jej o żadnych uwagach, złych ocenach. Nie powiadamiał jej, że są wywiadówki, a zbliżał się już koniec roku szkolnego. Mama zabroniła mu spotykać się z Rafałem.
Nastał czerwiec. Patryk nie polepszył się ani trochę w swoim zachowaniu. Wielkimi krokami zbliżał się koniec roku szkolnego. Tydzień przed nim miała być zorganizowana dyskoteka dla całej szkoły. Paczka Patryka oczywiście nie mogła przegapić takiej okazji:
- Słuchajcie chłopaki! Może przyniesiemy na tą dyskotekę jakieś piwko to sobie popijemy! – zaproponował Patryk.
- Dobry pomysł, ale co jeśli nauczyciele nas złapią? – zapytał Rafał.
- Spoko! Nie złapią nas, to jak? Organizujemy coś?
- Jasne – odpowiedzieli wszyscy.
Wszyscy dobrze bawili się na dyskotece, szczególnie paczka Patryka. Siedzieli oni w łazience i kończyli pić paczkę piwa. Byli kompletnie pijani. Do łazienki wszedł jakiś drugoklasista.
- Chłopaki, co wy robicie?
- Spadaj! – odpowiedział jeden z paczki.
- Co będzie jak was przyłapią?
- Nie przyłapią nas, jeśli nikt nie nakabluje, a to pewnie ty chcesz zrobić! – krzyknął Patryk i z całej siły uderzył butelką w głowę tego chłopaka. Padł jak długi w kałuży krwi.
- Coś ty zrobił? – powiedział Rafał, po czym razem z resztą uciekli ze szkoły. Został tylko sam, Patryk. Za chwilę do łazienki przybiegł nauczyciel, który usłyszał dźwięk tłuczonego szkła.
Patryka zabrała policja. Jego samego, bo cała jego paczka, jego „przyjaciele” zostawili go. Miał on sprawę w sądzie. Został uznany za winnego pozbawienia życia pod wpływem alkoholu. Został mu przydzielony kurator. Nie zdał do kolejnej klasy, ale to nie tego żałuje najbardziej. Teraz dręczy go sumienie, jak on mógł to zrobić? Czemu dał się w to wciągnąć? Czemu był taki głupi? Już nigdy taki nie będzie! Obiecał to sobie, ale było już za późno. Nic nie zwróci już życia, zabitemu przez niego koledze… |