Gość

Rejestruj

KSG#10 Czerwony rewolwerowiec
napisany: 02.08.2022 · dodał: chaos
kategoria: throwback thursday · komentarzy: 1 · wyświetleń: 1726
Czas czytania: około 5 minut
Czas video: około 5 minut


Kiedy w 2001 roku niemieckie studio Spellbound Entertainment wypuściło taktyczną grę strategiczną Desperados: Wanted Dead or Alive rozgrywającą się w 1881 roku na Dzikim Zachodzie, szybko stało się jasne że westerny to wciąż nieodkryty gatunek w grach wideo. Za sprawą komercyjnego sukcesu tej produkcji pojawiały się kolejne, a jedna z nich okazała prologiem do najambitniejszego projektu Rockstar Games.

Jeszcze przed premierą Desperados, w 2000 roku japońskie studio Capcom zaczęło prace nad swoją koncepcją gry osadzonej w klimatach Dzikiego Zachodu. Zamiast iść w ślady RTSu, postawiono na klasyczną strzelankę w konwencji Third Person Perspective okraszoną niebanalną fabułą. Akcja Red Dead Revolver rozpoczyna się w pod koniec lat 60 XIX wieku podczas gorączki złota. Niejaki Nate Harlow i jego kumpel Griff natrafiają na masę cennego kruszcu w fikcyjnej okolicy Bear Mountain. Szczęście jednak nie trwa długo, bowiem wieść o bogactwie szybko się rozchodzi i niedługo potem Griff zostaje porwany przez meksykańską armię dowodzoną przez skorumpowanego generała Javiera Diego. Aby ujść z życiem puszcza parę o wspólniku i miejscu ukrycia złota. Uprzejmy sygnalista doprowadza do nalotu uzbrojonych goryli na rodzinę Nate’a. W wyniku krwawej strzelaniny ginie on i jego żona - rdzenna amerykanka Falling Star, a nastoletni syn Red Harlow cudem wychodzi cało z masakry. Dwanaście lat później dorosły już Red zostaje bezwzględnym łowcą nagród i rozpoczyna poszukiwania tych, co w wyniku chciwości zamordowali mu rodziców.



W klimacie spaghetti westernu

Gracz kierując Redem Harlowem w poszukiwaniu zemsty odwiedza m.in. kilka miasteczek likwidując po drodze mnóstwo członków i przywódców gangów, chroni pociąg i pasażerów przed napadem, a także pomaga szeryfowi lokalnego miasteczka. Opowieść podzielono na kilka rozdziałów, a każdy przeważnie kończy się pojedynkiem rewolwerowców a’la Clint Eastwood i likwidacją ważnego gangusa, wtedy określanego jako bossa. Pomiędzy rozdziałami gracz może wybrać broń, uzupełnić amunicję czy zapasy. Poczynania gracza w każdym rozdziale są oceniane - im szybciej się zczyści dany poziom, im mniej zdrowia się straci i im wyższy wskaźnik celności tym lepsza ocena. Prymusi mają do odblokowania dodatkową zawartość taką jak większe giwery czy nowe postacie w trybie multiplayer. Wtedy w grach było to coś nowego, dzisiaj już to nikogo nie dziwi. A propos broni to jest z czego wybierać: nóż, rewolwery, karabiny, strzelby, koktajl mołotowa czy dynamit. Rozgrywka ogranicza się do zamkniętych poziomów, nie ma co liczyć na wielki otwarty świat znany z innych gier Red Dead. W Red Dead Revolver eksplorować można tylko jedno miasteczko, wejść do kilku pomieszczeń, a także porozmawiać z mieszkańcami. Ambicje twórców z pewnością wychodziły nieco dalej, prawdopodobnie marzył się duży otwarty świat, ale ograniczenia technologiczne konsol szóstej generacji skutecznie sprowadziły wszystkich na ziemię. Rewolucją natomiast okazał się inny ficzer - system celowania Dead Eye, w którym następowało chwilowe spowolnienie czasu, a gracz mógł wtedy precyzyjnie określić miejsce gdzie dokładnie pośle wrogowi kulkę by zadać jak największe obrażenia. Twórcy zadbali też o oprawę dźwiękową. Głosu postaciom użyczyli aktorzy, a klimat podtrzymuje odpowiednia muzyczka skomponowana przez między innymi Ennio Morricone, Francesco DeMasi czy Bruno Nicolai. A muzyka jest tak dobra, że przez wiele lat fani, a także profesjonalni dziennikarze przypisywali zasługę tylko Morricone.

Warte dzikiego zachodu?

To co ładnie wygląda na papierze w rzeczywistości już takie nie jest. Mało brakowało, a gra skończyłaby na śmietniku zapomnienia. Wszystko przez ogromne zamieszanie i zawirowania mające miejsce przy produkcji gry. Jak wspomniałem na początku tekstu, grę wymyślił jesienią 2000 roku japoński Capcom i tworzył ją na Nintendo64. Red Dead Revolver po raz pierwszy zaprezentowano i zapowiedziano w marcu 2002 roku. Kilka miesięcy później zorientowano się że N64 nie udźwignie tytułu i postanowiono kontynuować projekt już na Playstation2. Aby przyspieszyć robotę część zadań zlecono amerykańskiemu Angel Studios. W listopadzie 2002 Aniołów wykupił Take-Two Interactive i zmienił barwy na Rockstar San Diego. W wyniku różnic artystycznych w połowie 2003 roku zespół opuścił niejaki Yoshiki Okamoto, jeden z głównych mózgów projektu co doprowadziło do absurdalnej sytuacji - pracujące nad tytułem Rockstar nie posiadało praw do marki Red Dead Revolver i gra została anulowana. Produkcję wznowiono dopiero po sfinalizowaniu odpowiednich umów w grudniu 2003, a w maju 2004 gra wylądowała w czytnikach posiadaczy konsol PS2 i XBox. Ludzie z R* mieli niewiele czasu na doprowadzenie tytułu do stanu grywalności, pomimo że Dan Houser, jeden z ówczesnych prezesów zapewniał że gra wygląda bardzo dobrze. Niedopracowania widać niestety wszędzie - wrogowie mimo że nie grzeszą inteligencją są zrobieni chyba z kamienia, bo można wystrzelać cały magazynek w ich puste głowy, a oni i pozostają niepokonani. Modele postaci to jakiś nieśmieszny żart, a tekstury przedmiotów i otoczenia są rozmazane jak wizja po spożyciu kilku kieliszków bimbru. Na domiar złego sterowanie postacią jest toporne, a gracz co chwilę wpada na niewidzialne przeszkody. Doprowadza to do szewskiej pasji zwłaszcza w rozdziale z pociągiem na którym wielu graczy się wysypało. Biorąc to wszystko do kupy wychodzi mega trudna gra do ogarnięcia, która zamiast przykuwać surowym klimatem Dzikiego Zachodu wręcz zniechęca. Mówcie co chcecie, ale równolegle produkowane i wydane niecałe pół roku później Grand Theft Auto San Andreas jest ładniejsze, przyjemniejsze i oferuje dużo więcej.

Co cię nie zabije to cię wzmocni

Odbiór gry był raczej przeciętny. Dobra fabuła i oprawa dźwiękowa, a także ficzery takie jak spowolnione tempo czy system ocen nie pozwoliły na uzyskanie maksymalnych not u recenzentów, a arcade’owa strzelanka wyjęta żywcem z lat 90 nie wywołała entuzjazmu u graczy. W 2004 roku sprzedano ledwie 140 000 egzemplarzy, a do końca 2010 roku sprzedaż dobiła do 920 tysięcy. Mimo że krążyły plotki o dodatku do gry, szybko okazało się że Rockstar Games tworzy grę po swojemu publikując wiosną 2005 roku video zatytułowane Old West Project. Tak rodził się autorski silnik graficzny RAGE i Red Dead Redemption, które nie jest bezpośrednim sequelem Revolvera ale jego duchowym spadkobiercą. W Redemption znalazło się wszystko to co wymarzyli sobie twórcy, a na co nie mogli sobie pozwolić tworząc Revolver. Poruszająca i niebanalna fabuła, postacie z krwi i kości, otwarty ogromny świat, mnóstwo lokacji i miejscówek do zwiedzenia, bogata fauna i flora. A to tylko początek listy zalet. Odkupienie Johna Marstona gracze poznali w 2010 roku. Sukces pełnoprawnej gry Rockstar w klimacie westernu sprawił, że w 2012 roku wznowiono sprzedaż Revolver w sklepie Playstation3, a od 2016 roku gra jest dostępna dla posiadaczy PS4. W 2018 roku wydano drugą część Redemption, która już nie była tylko grą wideo, a wręcz arcydziełem. Ale o tej produkcji pisałem na łamach GTG już wiele razy…

Ciekawostka:
Red Dead Revolver na początku produkcji był typową grą arcade. Dopiero po przejęciu przez Rockstar zdecydowano się na zmianę koncepcji i rozszerzenie gry o bardziej otwarty świat, elementy fabularne i przygodowe.

· Red Dead Revolver First Trailer (Capcom’s version)



Red Dead Revolver
Producent: Rockstar San Diego
Wydawca: Take-Two Interactive
Data wydania: 4.05.2004 (USA); 11.06.2004 (UE)
Grane na: PS2, PS3, PS4, XBox

sdr
napisany 09.08.2022 o godzinie 23:03
zobacz profil autora
Czy nie uruchamiając nawet gry można powiedzieć, że się od niej odbiło? :P Leży mi na dysku od dłuższego czasu i regularnie podszeptuje żeby uruchomić, ale jakoś nie umiem się zebrać w sobie :(

Z opisu wydaje się to być całkiem ciekawa pozycja. Rzekłbym nawet, że trochę mnie zachęciłeś, ale potem skutecznie odarłeś ze złudzeń, że może jednak nie jest to aż tak toporne jak się obawiałem. Kurczę, jednak upływ czasu (i pewnie trochę przerwa w graniu) robi swoje. Podobnie mam z klasycznym GTA 3D, które w wersji konsolowej jest dla mnie już niemal zupełnie niegrywalne.

Może kiedyś jeszcze...


Wybierz stronę: 1

Obecnie serwis przegląda 85 gości oraz 0 z 6677 zarejestrowanych użytkowników
Razem: 85 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 · Ostatnio przyjęty: dablon
STATYSTYKI »
news · forum · blogi · mobile · rss · pliki · filmy · njoy · szukaj · mapa
© 2004 - 2024 GTAthegame
Kopiowanie materiałów bez zgody autorów jest zabronione!
Wszystkie prawa zastrzeżone · Polityka prywatności · Cookies