Lata dziewięćdziesiąte XX wieku na polskiej scenie growej były conajmniej zwariowane. Z jednej strony otwieraliśmy się na zachód, importowane w hurtowych ilościach były zachodnie produkcje (w większości nie do końca legalnie), po które trzeba było odstać swoje w kolejce na bazarze, a rozwój technologii rozpędzał się równie szybko jak inflacja kilka lat wcześniej. Z drugiej strony tworzyły się w niewielkie studia które zajmowały się czymś naprawdę wyjątkowym - tworzeniem prawdziwie polskich gier wideo od podstaw. Obecnie są one raczej wspomnieniem, a dla ludzi związanych z tym biznesem była to cenna lekcja życia. Chociaż niektórzy śmią twierdzić, że była to przygoda.
Dzisiejsza historia dotyczy ambitnego projektu studia Seven Stars Multimedia. Grupa pod przewodnictwem Jarosława Łojewskiego - wówczas studenta Technologii Informacyjnej na Uniwersytecie Gdańskim, powstała w 1994 roku. Kilka miesięcy później spod ich skrzydeł wyszła growa adaptacja Kajko i Kokosz, najpierw na Amigę a później na PC. Była to prosta przygodówka typu point and click, gdzie gracz naprzemiennie sterował dwójką tytułowych bohaterów wydając im polecenia i rozwiązując zagadki. Nie była to ani pierwsza polska gra przygodowa, ani przełomowa, ani tym bardziej rewolucyjna. W latach dziewięćdziesiątych powstawało wiele tego typu produkcji, a dzieło siedmiu gwiazd było pełne błędów, zawieszało się bez powodu i wszędzie było widać, że mamy do czynienia z niskobudżetowym produktem. Wielkim "wow" określano jednak fakt, że niewielkiemu studiu z Gdańska udało się przekonać Janusza Christę, autora komiksów i ojca K&K na prawa do wykorzystania jego twórczości żeby stworzyć grę. W Polsce, która dopiero co wstawała z kolan. Nie mieściło się to w głowach nawet najstarszym góralom. Mimo słabych lub umiarkowanych recenzji tytuł sprzedawał się znakomicie, a studio rosło w siłę tworząc i wydając kolejne produkcje.
Gdy woła cię przygody głos, donośny głos
Jednak nie o tej grze chciałbym dzisiaj napisać. Ambicje Jarosława Łojewskiego i spółki wychodziły poza ramy tworzenia gier na licencji lub na czyjeś zlecenie. Postanowili zrobić coś wielkiego i zarazem swojego od A do Z. Ponieważ mieli doświadczenie w tworzeniu przygodówek, kolejna ich produkcja była… zgadnijcie czym. A na nią nie szczędzono kasy. Do pracy oprócz bandy grafików, dźwiękowców i programistów ściągnięto aktorów - między innymi Arkadiusza Brykalskiego czy Jakuba Gwita, a do nagrania ścieżki dźwiękowej wynajęto studio nagraniowe Radia Gdańsk. Całość realizowano w ówczesnym tzw. hi-resie, ale w przestarzałej nawet na tamte czasy technologii. Gra była tworzona tak jak stare filmy animowane - rysunkowe postacie, tła, drugoplanowe obiekty, a animacje tworzono klatka po klatce. Spowodowało to, że prace ciągnęły się w nieskończoność, a koszty produkcji niemiłosiernie rosły. Po kilku miesiącach prac crunch był tak wielki, a gra tak daleka od grywalnej, że poważnie rozważano anulowanie projektu. To jednak było ostatecznością, bo oznaczało zgaszenie światła nie tylko nad grą ale też w całym studiu. Innymi słowy bankructwo firmy. Rzutem na taśmę udało się znaleźć inwestora, któremu obiecano spory procent od sprzedaży i grę udało się dowieźć do końca. 1 lipca 1998 rozpoczęła się wielka przygoda Edka i Franca, mieszkańców osiedla XXX lecia PRL - protagonistów pierwszej i jak się później okaże ostatniej gry z serii Wacki - Kosmiczna Rozgrywka.
Ambitnie ale do dupy
W momencie premiery ta polska produkcja niestety nie przyciągnęła do siebie wielu graczy. Powodów było mnóstwo. Zaczęło się od niefortunnego tytułu kojarzącego się z narzędziem pracy Rona Jeremiego (tego pana znanego z filmów pornograficznych), a przecież "Wacki" to spolszczona nazwa angielskiego "wacky" oznaczającego zwariowany, bo to określenie idealnie pasowało do gry. Kolejną barierą okazała się cena. Za egzemplarz śpiewano sobie 100 złotych, a minimalna krajowa wynosiła wtedy 500 zł. Inne oryginalne polskie gry, jak na przykład wydany niedługo przed Wackami Książę i Tchórz kosztowały wówczas połowę tego, o cenach pirackich kopii gier nie wspominam. Tak wysoka cena w założeniu zwrócić miała niemałe koszty produkcji. Sprzedaży nie pomagały recenzje ukazujące się w prasie o tematyce komputerowej, gdzie gra dostawała niskie oceny. Żalono się na trudne i nielogiczne czasem zagadki (dętka + opona = koło, no jakie to banalne!), prostą szatę graficzną, czy niedopracowany interfejs ("ar ju siur" z ikoną pisuaru i "olej" z ikoną oleju do dzisiaj mnie bawi). Brakowało większej interakcji między bohaterami - ci rozmawiali tylko w cutscenkach, które ze względów finansowych były krótkie i w 2D, a w dodatku cholernie się przycinały z powodu wykorzystania starego kodeku wideo. O wydaniu gry na innych rynkach można było zapomnieć, bo tytuł ociekał polskością tak jak białe skarpety i klapki kubota, w efekcie czego zagraniczny odbiorca mógłby nie zrozumieć specyficznego klimatu i humoru. Po serii niepochlebnych recenzji postanowiono zredukować cenę do 60 zł za egzemplarz, aby chociaż częściowo odzyskać poniesione środki. Niestety nawet ten zabieg na niewiele się zdał. Brakowało funduszy na browary, pensje pracowników, czynsz wynajmu obiektu - innymi słowy na dalsze działanie firmy i studio po cichutku zwinęło się w 1999 roku.
Dla Jarosława Łojewskiego była to cenna lekcja życia i prowadzenia biznesu. Najważniejsze jednak jest to, że facet nie potraktował tego wszystkiego jako przegranej. Nie znalazł sznura i taboretu(.eu) ani nie skoczył do Wisły. Potrafił przełknąć gorzką pigułę(tm) i wyciągnął daleko idące wnioski choćby w kwestii organizacji pracy czy mierzenia sił na zamiary. Pozwoliło mu to z powodzeniem realizować kolejne projekty, już poza branżą gier wideo. Założył i obecnie przewodzi Fundacji Dobra Porażka. W 2021 roku zorganizował Dzień Porażki gdzie promował kulturę uczenia się na błędach. Wydarzenie odbyło się 13 października, a w tym roku planowana jest druga edycja eventu. Cytując klasyka: no i tak ma być, człowieku!
Ciekawostka: na oryginalnej płycie oprócz gry znalazły się cztery utwory zespołu Maverick, odpowiedzialnego za oprawę muzyczną gry. Ficzer uaktywniał się po włożeniu płyty do odtwarzacza muzycznego.
Wacki: Kosmiczna Rozgrywka
Producent: Seven Stars Multimedia
Wydawca: Seven Stars Multimedia
Data wydania: 1.07.1998
Grane na: Windows
Wybierz stronę: 1
Obecnie serwis przegląda 93 gości oraz 0 z 6677 zarejestrowanych użytkowników Razem: 93 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 ·
Ostatnio przyjęty: dablon