Gość

Rejestruj

Pomoc dla powodzian
Dosyp węgla do pieca!
napisany: 29.05.2012 · dodał: chaos
kategoria: teksty · komentarzy: 4 · wyświetleń: 4144
Słów i porad kilka dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na dietę cud dla portfela i zakup konsoli lub komputera o odpowiedniej konfiguracji, która pozwoliłaby uruchomić Grand Theft Auto IV.



Już w momencie premiery Grand Theft Auto IV przysporzyło wiele problemów, bo jak się okazało gra wymaga nie lada dobrego sprzętu do płynnego działania. Aczkolwiek niejednokrotnie zdarzało się, że na zalecanej konfiguracji po kilku godzinach potrafiła przycinać się tak, że niejeden opanowany fan dostawał szewskiej pasji. Udało jej się nawet spalić kilka układów na kartach graficznych, ale dokonali tego raczej prawdziwi hardcorowcy, którzy w większości przypadków uważali, że pasywne chłodzenie jest najlepsze, bo nie hałasuje.


Ku mojemu zdziwieniu, ceny sprzętu ciągle trzymają się mocno i na najsłabszy komputer na którym chcemy pograć m.in. w wyżej wspomniane GTA czy chcielibyśmy chociaż uruchomić np. Max Payne 3 (Intel Dual Core 2.4 GHz, 2GB RAM, GeForce 8600 GT 512 MB VRAM + jakiś dysk) trzeba wydać około 500 - 700 złotych. Za takie pieniądze można sobie sprawić w miarę uczciwą konsolę, która równie dobrze posłuży jeszcze kilka lat. Doskonale rozumiem rozgoryczenie fanów, którzy do tej pory nie mogą pozwolić sobie na taki wydatek i nie mieli jeszcze okazji poznać historii Niko Bellica, zobaczyć go w akcji dzięki RAGE engine, a kolejna część GTA będzie dla nich kolejnych niespełnionym amerykańskim czy nawet polskim snem. Prawdziwy fan nigdy nie powinien się poddawać. Postanowiłem więc uruchomić jedną z najbardziej wymagających gier jakie świat widział na kilkuletnich komputerach.

Minimalne wymagania Grand Theft Auto IV są precyzyjne i powinny być jasne jak słońce: procesor Intel Core 2 Duo 1.8Ghz lub AMD Athlon X2 64 2.4Ghz, 1,5 GB pamięci RAM, karta graficzna 256MB NVIDIA 7900 lub ATI X1900 (taktowanie GPU przynajmniej 450 MHz, RAM przynajmniej 660 i shaderów odpowiednio 470 i 1320, obsługa OpenGL 2.0 i Shader Model 3.0+). Wyżej wała się nie podskoczy i nie ma najmniejszych szans, żeby na słabszej konfiguracji gra nawet drgnęła. Nie ma mowy, zapomnij i pograj sobie w coś innego. Bzdury. Przynajmniej dla mnie. Od początku byłem innego zdania, że minimalne wymagania są przesadzone i gra powinna się uruchomić na słabszym sprzęcie, ale pomimo upływu trzech lat od premiery PC nie miałem okazji tego udowodnić. W GTA IV pierwszy raz grałem na Intel Core 2 Duo 7300 @ 2,67 GHz, 2 GB RAM, GeForce 9800 GT 512 MB i nawet bardzo miło wspominam rozgrywkę. Detale ustawione na średnie, odległość rysowania około 20, szczegóły 100, cienie 16 i wyciągało się przyzwoite 25 - 30 klatek na sekundę. Żadnych ścinek, żadnych spalonych kotletów, po prostu bajka. Ten wynik będzie punktem odniesienia na innych konfiguracjach. Nie będzie łatwo.

Do dyspozycji mam trzy komputery. Na pierwszy ogień poszedł AMD Sempron 2200+ @ 1,5GHz, 512 MB RAM z grafiką ATi Radeon 9550 128MB. Pokładem będzie w miarę uczciwy dysk Seagate 80 GB z interfejsem ATA. Komputer łącznie kosztował mnie bodajże 120 złotych. Od razu było wiadomo, że sprzęt który był użytkowany ładnych parę lat przez naszego użytkownika (pozdrawiam Pepe) nie będzie miał ze mną łatwego życia. Wkładamy płytę do czytnika i instalujemy. Spodziewałem się, że będzie to mega czasochłonne, ale nie spodziewałem się hałasu, który będzie się wydostawał z obudowy. Tak jakby ktoś robił mi dziurę w uszach wiertarką udarową. Po upływie godziny z haczykiem instalacja o dziwo dobiegła końca. Zgodnie z przepisami BHP założyłem kask i rękawice ochronne i kliknąłem dwukrotnie na ikonkę "IV". Guzik. Oczom ukazuje się błąd o prehistorycznej karcie graficznej i procesorze, który pozwalał na uruchomienie Super Mario w latach 90. Nic dziwnego. Nawet kręcenie procesora i karty graficznej dużo nie pomoże skoro są to lata świetlne od minimalnych wymagań.
Czas zmienić konfigurację na coś lepszego. Mogę już ściągnąć kask i rękawice.

Postanowiłem olać sprawy bezpieczeństwa i w mgnieniu oka zamieniłem sprzęt na Intel Pentium IV Northwood 1,8 GHz, 512 MB RAM i grafikę GeForce 6600 256 MB pod interfejs ATA. Na oryginalnym chłodzeniu udało się wycisnąć z procesora 2133 MHz, aczkolwiek niestabilna praca zmusiła mnie do powrotu na oryginalny mnożnik. Ten sprzęt był trochę tańszy, gdyż nabyłem go za 4 piwa. Instalacja trwała podobnie długo, że moje włosy zdążyły posiwieć i także tym razem nie udało mi się uruchomić gry. Nawet znane ludzkości wspomagacze typu Cache Boost, czyszczenie i defragmentacja dysków, wyłączenie zbędnych procesów na nic się zdały. Dodatkowo przez moją nieuwagę kartę graficzną diabli wzięli, bo za luźno zamocowałem wentylatorek, który potem wypadł i można się domyśleć co się z kartą stało. Nie należy tracić nadziei, gdyż po internecie krąży filmik dokumentujący uruchomienie GTA IV na Athlonie 3000+, 1 GB RAMu i słabszym GeForce 6600 128 MB. Facet zarzeka się, że nic nie musiał podkręcać i po kilku godzinach ciężkiej pracy udało mu się osiągnąć cel. Niestety nie pochwalił się ilością osiągniętych klatek, ale widać że jest ich niewiele.

To, że karta graficzna z 2004 roku - GeForce 6600 właśnie pozwala na uruchomienie tak wymagającej gry może dziwić. Taktowanie procesora wynosi 300 MHz, pamięci 275, 8 Pixel Shader i 3 Vertex Shader, ale karta obsługuje wymagane biblioteki OpenGL 2.0. Hurra! W internecie wyczytałem wiele opinii na temat tej karty, że bardzo łatwo ją podkręcić do specyfikacji 6600 GT, która pozwoli przetaktować zegary do 500 MHz na procesor, 500 MHz na pamięć i stanie się kilkadziesiąt procent bardziej wydajna dzięki czemu uzyska znacznie więcej punktów w dowolnym benchmarku, chociażby 3D Mark. Największą wadą internetu jest oczywiście to, że wypowiedzieć się może każdy i postanowiłem nie brać na poważnie postów na forach typu "a jak się podkręca tę kartę...". Ja nie potrzebuję żadnego Marka, wystarczy mi Niko i jego GTA.

Postanowiłem zaopatrzyć się w kolejnego GeForce 6600, tym razem pod interfejs PCI-E x16. Karta kosztowała mnie z wysyłką 20 złotych. Dodałem ją do mojego trzeciego komputera, który ma już w sobie dwurdzeniowy procesor. Jest to klasyk pod socket 775 i jeden z najchętniej kupowanych obecnie procesorów - Intel Core 2 Duo E6750 @ 2,66 MHz plus 2 GB pamięci RAM. Koszt takiego sprzętu z miarę dobrą płytą główną i zasilaczem wyniósł 290 złotych. Dodając do tego kartę graficzną wychodzi 310 zł. Znacznie mniej niż wspomniane wyżej 5 paczek. Instalacja trwała kilka lat krócej niż poprzednio, bo tylko lub aż pół godziny. Do tego zainstalowałem najnowszy pakiet sterowników nVidii (301.42), który podczas instalacji kilkakrotnie pytał się, czy mój PECET jest przygotowany na Max Payne 3. Ponowne uruchomienie komputera, odpalenie Frapsa, klik klik i czekamy. Działa. Rozpoczynam nową grę i po krótkiej chwili zaczęło lecieć intro z zawrotną prędkością 4 klatek na sekundę. To jeszcze nic, bo po "NIKO, MY COUSIN, WELCOME TO AMERICA" rozgrywka rozpoczęła się z 2 klatkami. W dodatku wszystko było koszmarnie brzydkie, cienie wyświetlane jakby narysował je ktoś w Paincie i wszystko skakało. Do wymarzonych płynnych 25 klatek ciągle daleko. Chcę przecież grać, a nie oglądać pokaz slajdów. Cwany programik Power Strip szybko wyjaśnił mi w czym problem. Okazuje się, że na najnowszych sterownikach niepozorny GF6600 działa z obniżonym taktowaniem procesora i pamięci do 268 MHz. W dodatku o kręceniu nie ma mowy, bo inżynierowie nVidii wprowadzili takie zabezpieczenia, że nawet grzebanie w rejestrze i instalacja fabrycznego oprogramowania do overclockingu nie działa. To ograniczanie swobody użytkownika i jego karty. Protestuję.

Cofnąłem się do roku 2009 i sterowników 190.62, które pozwalały na dokonywanie zmian częstotliwości zegarów. Muszę przyznać, że nie mam bogatego doświadczenia w overclockingu - ostatnią kartą graficzną jaką programowo kręciłem była GeForce 4 MX. Efektem było uzyskanie... deszczu artefaktów przy GTA Vice City na rozdzielczości 1440 x 900, a ich olanie wysłało kartę do recyklingu. Teraz pewnie jest mosiężną ozdobą w postaci figurki stojącej na czyjejś półce. Muszę trzymać rękę na pulsie, bo szkoda mi wysłać tak drogą kartę od razu do piachu. Starsze sterowniki sprawiły, że GF6600 domyślnie zaczął się kręcić do 300/500 MHz, co zaowocowało dwukrotnie lepszym wynikiem w grze. Zamiast 2 klatek na sekundę, teraz średnio są 4. Oczywiście na najniższych ustawieniach i rozdzielczości 800x600, bo nie chodzi mi o sprawdzenie na jakich detalach to ruszy, tylko czy w ogóle będzie jako tako działać. Nie ma innego wyjścia i zabieram się do smażenia. Nie będę przecież wyłączał zbędnych procesów, bo jedynym najsłabszym ogniwem w konfiguracji jest właśnie grafika. Osoby zajmujące się podkręcaniem czegokolwiek na codzień zalecają stopniowe zwiększanie zegarów o 10 - 20 MHz i trzymanie palców na klawiszach skrótowych przywracających domyślną konfigurację. Ja od razu kręcę o 50, czyli odpowiednio do 350/550 MHz. Dało mi to klatkę więcej, czyli gra kręci się już średnio 5 FPS. Wciąż jednak grać się nie da i wszystko jest okropne. 400/600 MHz i wymuszanie Vertical Sync w OpenGL (relacja pomiędzy prędkością odświeżania akceleratora 3D a prędkością odświeżania monitora), wymuszenie 32 bitowego buforu Z (dzięki temu uzyskam poprawny obraz, tzn. taki, w którym obiekty trójwymiarowe będą prezentowane zgodnie z ich wzajemnymi relacjami przesłaniania), anty-aliasing na 0 i wymuszam filtrowanie anizotropowe, żeby wspomóc bardziej wyświetlanie tekstur. Nastąpiła znaczna poprawa wyświetlania - tekstury wczytują się płynnie i nawet przyzwoicie to wygląda. Wynik to już średnio 6 - 7 klatek na sekundę. Do 25 ciągle daleko, więc kręcę do 450 / 650 MHz i częstotliwością osiągam poziom minimalnych wymagań związanych z kartą graficzną. Niestety przedobrzyłem i zaczęły pojawiać się artefakty. O tym, że z GeForce 6600 za 20 złotych nie zrobię 7900, który kosztuje około 100 wiedziałem od początku, ale zżerała mnie ciekawość. Ostatecznie po kilkunastu próbach udało mi się dobrać odpowiednie taktowanie na poziomie 450 MHz / 550 Mhz, dzięki czemu udało mi się zbliżyć do 25 klatek na sekundę. Szkoda, że na chwilę, bo średnio wyciągam 12 - 14. Wyduszanie z karty dodatkowych efektów pozwoliło mi zmienić ustawienia na wysoką jakość renderowania, szczegóły otoczenia i pojazdu 100 i cienie na 16. Przy zmianie pogody w grze odczuwalny jest spadek wydajności, ale póki co nie zdarzyło mi się spać poniżej 8 FPS. Udało mi się podkręcić częstotliwość procesora graficznego o 66%, a pamięci o 10% i karta stała się siedmiokrotnie wydajniejsza. Maksymalnie wycisnąłem 550 (prawie 200%!) / 600 MHz, ale kosztem ogromnych lagów, zanikania i pojawiania się czarnych tekstur. To wszystko na oryginalnym chłodzeniu. Nie używałem dodatkowych części, ani nie ingerowałem w ustawienia BIOS.

Ta historia pokazuje, że dla chcącego nic trudnego i po kilkugodzinnych podejściach metodą prób i błędów udało mi się uruchomić Grand Theft Auto IV na wiekowej konfiguracji. Można powiedzieć, że gra ma już swoje lata, a ja jestem niedorozwinięty i powinienem cały ten tekst opublikować zaraz po premierze. Co prawda nie udało się osiągnąć zawieszonego wysoko celu, ale udało mi się po trzech latach wrócić do historii z Liberty City. I to niskim nakładem finansowym, ale powiem szczerze, że warto poświęcić kilkadziesiąt złotych więcej i zainwestować w kartę graficzną przynajmniej z minimalnych wymagań. Bo tak jak wspomniałem, GTA IV ma już swoje lata, niedługo przyjdzie nowa część i wtedy starszego sprzętu nie będzie się dało zamienić w pomarańczę, z której wyciśnie się przepyszny sok.

Pepe
napisany 03.12.2012 o godzinie 18:54
zobacz profil autora
A mówiłem, że ten Radeon nie jest łabędziem niemym ;)
Ronin
napisany 10.08.2012 o godzinie 11:27
zobacz profil autora
Przy moim sprzęcie który spełnia minimalne wymagania i prawie spełnia zalecane: AMD Athlon 64 X2 Dual Core Processor 6000+ 3.0GHz, NVIDIA ZOTAC GeForce 9600 GT 512 MB i 4 GB RAM DDR2 (tylko procek mam 2 rdzeniowy) gra w dniu premiery chodziła bardzo słabo i co chwile gra dostawała zawiechy i cały czas miałem 1 fps, tylko restart gry pomagał. Teraz przy najnowszym patchu gra już sie nie zawiesza ale przy minimalnych ustawieniach gra wyciąga góra 30-40 fps. Oczywiście jak robi się zadyma spada poniżej 20 a wtedy gra przestaje być płynna.
chaos
napisany 15.07.2012 o godzinie 14:50
zobacz profil autora
Gratuluję przeczytania całości. :P Swoją drogą ciekawy jestem ile osób zauważyło ten tekst od początku publikacji.
sdr
napisany 14.07.2012 o godzinie 21:43
zobacz profil autora
Nieustraszony chaos na tropie _naprawdę_ minimalnych wymagań GTA IV :) Gratuluję wytrwałości. Jednak tak jak wspomniałeś w drugim akapicie, zakup konsoli byłby przy ograniczonych środkach chyba lepszym wyjściem :p


Wybierz stronę: 1

Obecnie serwis przegląda 104 gości oraz 0 z 6677 zarejestrowanych użytkowników
Razem: 104 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 · Ostatnio przyjęty: dablon
STATYSTYKI »
news · forum · blogi · mobile · rss · pliki · filmy · njoy · szukaj · mapa
© 2004 - 2024 GTAthegame
Kopiowanie materiałów bez zgody autorów jest zabronione!
Wszystkie prawa zastrzeżone · Polityka prywatności · Cookies