Na GTA: Chinatown Wars nie mogłem się doczekać od momentu ogłoszenia premiery na PSP. Gra w wersja DS otrzymała wysokie noty, jednak nie odniosła oczekiwanego sukcesu. Dlaczego? Najwyraźniej użytkownicy konsol Nintendo nie są dobrą grupą docelową dla produkcji Rockstar Games. Przekonaliśmy się o tym już w 2004 roku po premierze GTA: Advance, które również poniosło porażkę.
Moja kopia najnowszego kieszonkowego GTA dotarła do mnie ponad tydzień po europejskiej premierze. Naczekałem się, nadenerwowałem i... pierwsze wrażenia były mieszane. Z jednej strony ucieszyłem się, że wreszcie doczekałem się kolejnej części swojej ulubionej serii gier, a z drugiej rozczarował mnie np. nowy model jazdy i o dziwo brak klasycznych cutscenek, co wydawało mi się, że jakoś przeboleję. Od razu wyjaśniam jednak, że do nieco odmiennego sposobu prowadzenia pojazdów można się szybko przyzwyczaić, a po obejrzeniu kilku przerywników i te stają się całkiem przyjemne - ruszają wyobraźnię!
Jak do tej pory przeszedłem kilkanaście misji. Nie żeby były jakieś specjalnie trudne. Po prostu delektuję się grą. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem już w stanie powiedzieć coś o Chinatown Wars. Fabuła zawiązała się wokół kradzieży cennego miecza Yu Jin, pamiątki rodzinnej, którą Huang miał przetransportować do Liberty City. Już na początku gry mamy okazję sprawdzić jak twórcy przenieśli z DSa dotykowe elementy gry. I tak np. stukanie rysikiem po ekranie zastąpiono naprzemiennym przyciskaniem przycisków L i R, a rysowanie kółek i innych zawijasów, odpowiednimi ruchami analoga. Całkiem przyjemnie, choć z pewnością nie tak efektownie jak w przypadku pierwowzoru.
Po wydostaniu się na brzeg przychodzi pora na dotarcie do restauracji wujka Kenny'ego, a co za tym idzie pierwszą przejażdżkę po mieście. Tak jak wspomniałem na początku, nowy model jazdy może początkowo nastręczyć nieco problemów, jednak po wykonaniu kilku misji powinniśmy się przyzwyczaić. Niektóre samochody mają bardzo duży kąt skrętu, przez co czasami nie wyrabiamy na zakrętach i jeśli nie kończymy na murze, to co najmniej doprowadzamy do czołówki z pojazdami na przeciwległym pasie ruchu. Również przyspieszenie znacznej części wozów, z których korzystamy na początku, jest wątpliwe. A to by się przydało, szczególnie w obliczu częstych kolizji, gdy musimy się szybko zebrać by kontynuować misję. W tym miejscu chciałbym poświęcić chwilę ciekawej funkcji wprowadzonej do CW. Mowa o automatycznej korekcji toru ruchu pojazdu, dzięki której nie musimy jakoś specjalnie wysilać się, aby utrzymać wóz między krawężnikami. Wystarczy mniej więcej poprawnie ustawić się na swoim pasie i zostawić analog w spokoju, a gra sama już dopilnuje żeby samochód jechał równolegle do chodnika. Oczywiście reguła ta nie dotyczy zakrętów, gdy do takowego docieramy należy znowu przejąć stery :) Ja na początku odniosłem mylne wrażenie, że taki gadżet bardziej przeszkadza niż pomaga, jednak po chwili szybko ponownie go uaktywniłem, gdyż naprawdę się przydaje.
Po wykonaniu pierwszego zapisu stanu gry warto pozwiedzać jakiś czas Liberty, bowiem mimo, że niby jest takie samo, to jednak trudno cokolwiek rozpoznać. Skutecznie uniemożliwia to ustawienie kamery (rzut 45 stopni zza pojazdu/pleców bohatera) sprawiające, że metropolia bardziej przypomina znany z pierwszych części serii gąszcz ulic - a te są w większości przypadków bardzo wąskie - niż miasto. Jak wspomniałem zdanie wcześniej, brak prawdziwego 3D sprawia, że trudno odnaleźć się w miniaturowym Liberty. Na szczęście z pomocą przychodzi nam GPS, dzięki któremu dojedziemy na miejsce w możliwie najkrótszym czasie, bez zbędnego błądzenia.
Skoro wspomniałem o jednej funkcji PDA, którym dysponuje nasz bohater, wypadałoby omówić pozostałe udogodnienia - a jest ich kilka. Szczególnie często będziemy korzystali ze skrzynki e-mail, dzięki której pozostaniemy w kontakcie ze zleceniodawcami i dealerami (o tym za chwilę). Jeśli otrzymana wiadomość wiąże się z koniecznością dojechania, w któreś miejsce miasta, pomocna może okazać się funkcja szybkiego wyznaczania trasy GPS dostępna po użyciu przycisku X. Za pomocą naszego PDA prześledzimy również dokładnie przebieg każdej misji, w trakcje której jesteśmy. Przeczytamy jeszcze raz wszystkie dialogi i sprawdzimy co w danym momencie mamy zrobić. Korzystając z przeglądarki odwiedzimy strony sklepu internetowego Ammu*nation i zamówimy broń z dostawą do domu. Niestety na początkowym etapie gry, nie wszystkie rodzaje broni są dostępne. Oferta sklepu jednak sukcesywnie się powiększa.
Broń (poza oczywiście zakupem) pozyskać możemy na co najmniej kilka sposobów. Dostajemy ją po prostu podczas misji lub zabijamy przeciwników i przejmujemy ich arsenał. Zawsze jakąś pukawkę znajdziemy też w czerwonych kontenerach na śmieci rozlokowanych w całym Liberty. Broń ukryli tam na wszelki wypadek nasi przyjaciele z Triady. Jeszcze jedną możliwością są napady na transporty Ammu*nation, jadące do innych klientów. Ciężarówki oznaczone są czerwonymi strzałkami i logo sklepu. Niestety przejęcie ładunku nie jest takie proste. Nie dość, że łatwo sprowokować kierowcę do ucieczki, to jeszcze kiedy wreszcie jego pojazd zostanie na tyle obstukany, aby się zatrzymał, wyskakuje z szoferki i bez chwili zastanowienia otwiera do nas ogień. Warto mieć wtedy pod ręką shotguna, który skutecznie neutralizuje zagrożenie. Ciężarówkę w celu przeszukania należy zabrać do najbliższej kryjówki, gdzie z użyciem palnika sterowanego analogiem, dobierzemy się do ładunku.
Porywać możemy również vany przewożące narkotyki. Niestety każde uprowadzenie wiąże się z nasileniem w stosunku do nas agresji gangu, do którego samochód należał. Dużo łatwiej dragi pozyskać możemy po prostu kupując je od jednego z 80 dilerów handlujących w całym mieście. Często organizują oni "promocje", w czasie których możemy pozyskać sporo towaru po bardzo atrakcyjnych cenach i za jakiś czas sprzedać je komuś innemu o wiele drożej. Dilerka to zresztą jedno z ciekawszych zajęć pobocznych i jeden z najłatwieszych sposobów na zarobie sporej kasy już na początku gry. Mowa tu o dziesiątkach tysięcy dolarów. Może nie kupimy sobie za to broni, która jak wspomniałem z początku nie jest dostępna zbyt licznie, ale możemy zainwestować np. w kilka dodatkowych savepointów, a tych w Liberty City nie brakuje.
Każde mieszkanko umożliwia przede wszystkim zapis stanu gry. Do innych standardowych funkcjonalności można zaliczyć: schowek na prochy, tablicę zleceniodawców, laptop czy półkę z trofeami. W schowku trzymamy narkotyki, gdy nie dilujemy. Wówczas w przypadku zapuszkowania nas, towar będzie bezpieczny. Na tablicy wiszą wizerunki wszystkich zleceniodawców, dla których wykonaliśmy z powodzeniem co najmniej jedną misję. Z tego miejsca każdą z tych misji możemy powtórzyć. Bardzo fajna opcja, której brakowało w poprzednich częściach serii. Powraca też znana z GTA IV szybka powtórka nieudanej misji. Jeśli chcemy, przytrzymując "Select", możemy obejrzeć od nowa cutscenkę i przejść od razu do powtarzania zlecenia. Laptop znajdujący się w każdej kryjówce stanowi w zasadzie tylko namiastkę tego co znajdziemy w naszym PDA. Dzięki niemu, nie wystawiając nosa na zewnątrz (z PDA nie możemy korzystać w domu) mamy możliwość sprawdzenia poczty i synchronizacji naszych statystyk z Rockstar Games Social Club. I to tyle. Półka na trofea stanowi prawdopodobnie namiastkę trofeów znanych z PlayStation 3, bowiem zdobycze te to nic innego jak jakieś bezużyteczne bajerki, przyznawane za konkretne osiągnięcia w grze - np. sejf za zarobienie pierwszych $2000.
Z rzeczy, o których wiem, a których nie zdążyłem jeszcze przetestować muszę wymienić powracające z poprzednich części serii zadania Rampage, Unique Stunt Jumps, Paramedic i Taxi Driver. Poruszając się po mieście możemy natknąć się również na "losowe postaci", dla których wykonamy poboczne misje. To i kamery monitoringu miejskiego, które zastąpiły gołębie, to kolejne motywy dobrze znane z GTA IV. No i multiplayer, którego pewnie nie będę miał okazji sprawdzić wcale, ale to tylko dlatego, że nikt z bliżej zlokalizowanych znajomych PSP nie posiada, co dopiero mówić o Chinatown Wars ;)
Podsumowując - GTA: Chinatown Wars jest grą, która z pewnością spodoba się każdemu fanowi serii i nie tylko. Powrót pod niektórymi względami do korzeni, może początkowo zrazić graczy przyzwyczajonych do tego "prawdziwego" 3D, z kamerą zza pleców, ale jestem pewien, że szybko się przyzwyczają i zaczną odczuwać prawdziwą przyjemność z grania. Grafika w wersji na PSP wygląda naprawdę bardzo dobrze, oświetlenie rzeczywiście jest genialne, a muzyka łatwo wpada w ucho. Ciekawa fabuła przepełniona charakterystycznym dla ekipy Rockstar Games czarnym humorem i zabawnymi dialogami oraz zwięzłe, wypełnione akcją misje sprawiają, że przygody Huanga Lee pod wieloma względami nie odstają ani trochę od siostrzanych, "większych" edycji GTA. Liczne zadania poboczne natomiast z pewnością zapewnią wiele dodatkowych godzin rozrywki nawet po ukończeniu wątku głównego. Developerom z Leeds raz jeszcze udało się upchnąć w małej konsoli Sony wielki, klimatyczny świat GTA, za co należą im się pochwały. Jak dla mnie absolutny "must have". Miejmy nadzieję, że to nie ostatnia część serii na tę platformę. |